Psychologia, neuropsychologia, mózg

Greed is good?

W dzisiejszym świecie kumulowanie dóbr materialnych ma coraz większe znaczenie. Wolnorynkowa gospodarka pozwala na względnie swobodny przepływ pieniędzy, które finansując trwałe pomniki bogactwa mogą dać człowiekowi namiastkę nieśmiertelności, nawet jeśli ta liczona jest w dolarach, nie latach. Na naszych oczach chciwość, ze złego nawyku, staje się cenioną u ludzi cechą. Ale czy to wychodzi społeczeństwu na dobre?

Gordon Gekko Według Gordona Gekko, legendarnego już bohatera filmu Wall Street tak się właśnie dzieje. W swojej płomiennej mowie co rusz zaznacza, że Greed is Good. Chciwość jawi mu się jako pierwotna siła napędowa ludzkiego sukcesu, nieposkromiona siła, która oczyszcza zakażone lenistwem i nierentownością korporacyjne tkanki zostawiając pulsujący życiem, twardy organizm wymagający zysków. Chciwość, według Gekko, powinna być sztandarowym hasłem tak biednych, jak bogatych, ponieważ służy ona kapitalistycznej naturalnej selekcji. Problem w tym, że może nie bez powodu żądza pieniądza zyskała pierwotnie negatywną ocenę społeczeństwa. Kojarzy się bowiem z brakiem moralności, sumienia, skrupułów.

Zagadnieniem tym zajął się dr Paul Piff z University of California. Razem ze współpracownikami przeprowadził 7 badań, które warto przybliżyć tak przez uzyskane, ciekawe wyniki, jak i pomysłowość metodologii. Skupił się on na różnicy standardów etycznych wśród niższej i wyższej klasy społecznej. Z jednej strony bowiem osoby z trudem łączące koniec z końcem mogą mieć większą motywację by oszukać — żyją w środowisku niestabilnym, zagrażającym. Z drugiej strony często słyszy się, że to ci dobrze sytuowani, posiadają środki na życie i niezależni ludzie są odpowiedzialni za malwersacje i oszustwa.

Szukając potwierdzenia swoich hipotez w naturalnym środowisku badacze udali się na ruchliwe ulice, a konkretnie na pewne skrzyżowanie. Umieszczono przed każdym do niego dojazdem znak stopu. Ustawienie pasów powodowało jednak, że kierowcy mogli względnie bezpiecznie, lecz nie bacząc na przepisy ruchu, wymusić pierwszeństwo na stojącym naprzeciwko skręcającym samochodzie. Piff zatrudnił więc obserwatorów, którzy mieli notować markę, oceniać wiek i wygląd samochodów oraz zaznaczać, czy kierowca jechał zgodnie z przepisami, czy też je zignorował. Autorzy publikacji założyli, że posiadany automobil jest dobrym wyznacznikiem statusu majątkowego i może posłużyć jako zmienna grupująca.

Przejście Przejście dla pieszychdla pieszych Przepisy drogowe zostały zignorowane przez 12,4% kierowców. Co jednak ciekawe na mandat zasługiwały głównie samochody z wyższej półki. Podobny sposób oceny pojazdów służył i w drugim eksperymencie — tutaj jednak zmienną zależną było to, czy kierowca zatrzyma się by przepuścić pieszego czekającego przed przejściem. Spacerowicz mógł spokojnie przemaszerować przed maską samochodu w 66,1% przypadków. Wyniki potwierdzały poprzednio założoną hipotezę — zatrzymywały się z reguły samochody z niższej półki. Z obu obserwacji wynika więc, że osoby zamożne naginają na swoją korzyść zasady panujące na drodze. By zwiększyć kontrolę nad środowiskiem resztę eksperymentów przeprowadzono już w laboratorium.

Autorzy badania, mając dostęp do ochotników, mogli odprawić samochodowych obserwatorów. By dokładniej określić status badanych osób posłużono się kwestionariuszem określającym statusu społeczny (The MacArthur Scale of Subjective Social Status), chociaż to może zbyt dużo powiedziane — ochotnik stawiany był przed narysowaną drabinką pozycji społecznych gdzie musiał zaznaczyć swoje miejsce. Przed tym jednak dawano partycypantom do przeczytania 8 różnych scenariuszy, w których to bohater niesprawiedliwie czerpał korzyści z sytuacji w której się znalazł. Badani musieli określić prawdopodobieństwo zachowania się w podobny sposób. Wcześniej udowodniona zależność uliczna i w laboratorium ukazała swe podłe oblicze — ci, którzy zaznaczali się wyżej na drabince, częściej byli skłonni zachować się tak jak wymyślony szwarccharakter .

W kolejnym badaniu ochotnikom sztucznie podwyższano lub obniżano subiektywne poczucie pozycji społecznej. Musieli porównywać się do osób bardziej lub mniej zamożnych, lepiej bądź gorzej wykształconych itp. W trakcie eksperymentu odprowadzano ich do poczekalni, gdzie czekała na nich nie lada pokusa — miska pełna cukierków. Osoba badana usłyszała, że w oczekiwaniu na drugą część procedury, jeśli chce, może się poczęstować. Problem w tym, że naczynie ze słodkościami było przeznaczone do późniejszych badań z dziećmi. Poczęstowanie się cukierkiem było więc lżejszą wersją ukradnięcia niemowlakowi lizaka. Było też ostatecznym testem mierzącym nieetyczne zachowanie wśród ochotników.

Czy w elitarnych szkołach wszyscy nauczyciele to sataniści?

Czy w elitarnych szkołach wszyscy nauczyciele to sataniści?

Potwierdziły się wyniki poprzedniego eksperymentu – osoby lepiej sytuowane brały z pojemnika prawie dwa razy więcej cukierków od tych na niższych szczeblach drabiny społecznej. Bogacze w melonikach i z cygarem brali średnio 1,17 cukierka — biedni 0,6.

Lecz dlaczego bardziej zamożni się tak zachowują? Czy w elitarnych szkołach wszyscy nauczyciele to sataniści? Czy drogie odbiorniki GPS zmuszają ludzi do ignorowania przepisów by rząd mógł więcej zarobić na mandatach? Pewnie tak, jednak naukowcy skoncentrowali się na innej zmiennej — postawie wobec chciwości. Tego właśnie dotyczyło następne badanie.

Ochotnicy zostali poproszeni o udział w małej myślowej zabawie — jako pracodawcy szukali osoby na wolne stanowisko. Otrzymali garść informacji, między innymi taką, że niebawem wakat i tak będzie zlikwidowany. Niestety, bezrobotny z którym negocjowali pensję, wyraźnie szukał pracy na długi okres czasu. Badani musieli określić procentową szansę z jaką wyznaliby petentowi, że praca jest tymczasowa. Następnie wypełniali kwestionariusz oceny statusu oraz drugi, oceniający ich postawę wobec chciwości. Wyniki układały się w wiadomy sposób — im wyższa pozycja społeczna, tym mniejsza szansa na ujawnienie prawdy w negocjacjach, ale też bardziej pozytywny stosunek do chciwości. Sama postawa żądzy pieniądza również korelowała z nieczystymi zagrywkami w rozmowie. Może więc bogacze są źli dlatego, że lubują się w chciwości?

Autorzy publikacji drążyli dalej. Ochotnicy siadali tym razem przed ekranem komputera. Monitor wyświetlał 5 kości na których losowo pojawiały się wyniki. Im wyższa ostateczna suma oczek, którą ochotnicy zgłaszali eksperymentatorowi, tym większa szansa na otrzymanie nagrody pieniężnej. Przynajmniej tak powiedziano badanym, ponieważ za każdym razem suma punktów i tak wynosiła 12. Uczestnicy mogli jednak oszukać, podać wyższą liczbę, zwiększając swoje szanse i zagłuszając sumienie. Tak wysoka pozycja społeczna, jak i pozytywne podejście do chciwości sprawiały, że kości magicznie losowały więcej, niż pokazywał program.

Kości do gry Lecz czy chciwość prowadząca do nieetycznego zachowania to cecha charakterystyczna bankierów, czy też uniwersalna właściwość człowieka? Naukowcy sprawdzili to tworząc dwie losowe grupy ochotników. Pierwszej kazali wypisać trzy rzeczy, które robili podczas dnia. Drugiej trzy pozytywne cechy chciwości, chwilowo wzmacniając pozytywny stosunek wobec tej cechy. Ochotnicy kolejno wypełniali różnorakie kwestionariusze, w tym pytające o skłonność do oszukiwania w pracy, czyli drobnych kradzieży, łapówek czy naciągania klientów. Wyniki pokazały, że abstrahując od manipulacji, osoby z wyżyn społecznych były bardziej skłonne zachowywać się nieetycznie. Bardziej skłonni do oszustwa okazali się jednak i biedniejsi uczestnicy, jeśli wcześniej podbudować im pozytywny stosunek do chciwości.

Problem żądzy pieniądza wydaje się więc być uniwersalny. Tak bogaty, jak biedny, gdy w grę zaczyna wchodzić chciwość, odsuwa etyczne standardy na bok zwalniając miejsce na worki na pieniądze. Zagadnienie to wydaje się być też dość stare, co udowadnia chociażby cytat z Biblii: korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Dlaczego jednak w tak ogólnym stopniu chciwość wpływa tylko na dobrze sytuowanych? Można się zastanowić, podobnie jak dobry kolega, czy to bogactwo czy chciwość pojawia się jako pierwsze? Czy też wysoka pozycja społeczna jest już tak mocno skojarzona z machlojkami, że sama do niej przynależność wymusza na człowieku egoizm? Autorzy publikacji zwracają uwagę, że wykształcenie ekonomiczne, skupione na maksymalizacji własnych dochodów, może ukazywać chciwość z dobrej strony. Tak wyrzeźbione, młode umysły zatrudniane są później w znaczących spółkach, korporacjach, pną się po szczeblach kariery. W końcu otrzymują środki i władzę nad stabilnością ekonomiczną państwa — wolałbym, żeby nie kierowali się wtedy tylko stanem własnego konta.

Piff PK, Stancato DM, Côté S, Mendoza-Denton R, & Keltner D (2012). Higher social class predicts increased unethical behavior. Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America, 109 (11), 4086-91 PMID: 22371585

PS. Samo badanie, jak jego wyniki, okazało się tak interesujące jak podatne na krytykę. By trochę rozwinąć temat i powalczyć z psycho-mitami polecam przeczytać drugą odpowiedź krytyka na wyżej wymienioną publikację – PYK!

Greed is good?
Your subscription could not be saved. Please try again.
Pomyślnie zapisano adres! Sprawdź swoją skrzynkę!

Ostatnie artykuły

Konkurs komiksowy!

Wytężcie szare komórki, uwolnijcie skrywane pokłady twórczych możliwości, bowiem rozpoczyna się nowy konkurs Neurotyk.net!

Losowe artykuły

9 Comments

  1. Jakub Królikowski

    Nie jestem pewien, czy nie zmierzyli złego parametru (co byłoby nawet zabawne, patrząc na skalę ich badań).

    Jakiś czas temu w Charakterach pojawił się artykuł na temat władzy. Nie wdając się w szczegóły, efekty władzy były analogiczne. Szczególnie podobąło mi się, że poczucie władze likwidowało fizjologiczne oznaki kłamstwa ;)

    Może jest coś ogólniejszego? Pozycja w stadzie brzmi jak władza, zasobność brzmi jak bogactwo, ale da się wyczuć, że te dwa pojęcia mają jakiś wspólny mianownik. Przy czym nie wiem jak go ładnie nazwać i zoperacjonalizować :)

    Enjoy;]

    Reply
    • Jędrzej

      Na dobrą sprawę pomylić się mogli badacze opisywani w Charakterach ;) Z resztą to niebyła by pierwsza wpadka tego czasopisma ;)

      Wspólny mianownik da się wyczuć, prawdę mówisz. Pozycja społeczna daje wszak zasoby, by sprawować nad innymi władzę. Ta z kolei może wiązać się z brakiem etyki, chciwością – kółko się zamyka. Mechanizm godny zbadania ;)

  2. Jakub Królikowski

    Przejrzałem opisy eksperymentów.

    Miejscami ciężko powiedzieć co badali, przy jednym z przykładów powołują się na skalę poczucia władzy andersona, johna, keltnera. Po za tym jest “sprawowanie władzy” a “słuchanie poleceń” oraz przydzielona rola szefa. Naturalnie nie powołują się na swoje badania, bez przegięć ;)
    Zresztą fajny art, luty 2012 jak coś.

    Stawiam na ciekawe korelacje z psychotycznością, poczuciem własnej wartości i korzystaniem z portali społecznościowych. Ciekawe, kiedy posprawdzają.

    Enjoy ;]

    Reply
  3. Łukasz

    Nie zamierzam krytykować artykułu, którego jeszcze nie czytałem, tym bardziej jeżeli palce maczał tam Richard Nisbett, ale…

    Eksperyment z pasami nie za bardzo mnie przekonuje. Design wygląda w porządku, ale z generalizowaniem wniosków bym uważał. Niby to tylko subiektywne odczucie, lecz myślę, iż znajdzie się dużo osób z podobnymi doświadczeniami. Kiedy jestem w Polsce, to przepuszczanie pieszych jest rzadkością, natomiast w Niemczech normą jest zatrzymywanie się kierowców i to nawet w takich sytuacjach, kiedy przechodzień nie wykazuje zbyt otwarcie intencji do przekroczenia jezdni. Posunę się nawet dalej: wydaje mi się, iż osoby z wyższym statusem w Niemczech częściej przepuszczają niż te z niższym statusem w Polsce.

    Reply
    • Łukasz

      Po zapoznaniu się z treścią przyczepię się jeszcze do kilku rzeczy:

      – Na drugiej stronie (4087) jest wykres. Na jednej osi status auta (1 – “niska półka”, 5 – “wysoka półka), natomiast na osi pionowej częstotliwość z jaką dana grupa łamała przepisy. Wszystko pięknie, różnica pomiędzy tanimi autami, a drogimi jest spora. Sęk w tym, że prawie tak samo wielka jest różnica między 4 a 5, co oznacza, że 1 i 4 prawie się nie różnią. Niestety autorzy w ogóle się do tego nie odnoszą.

      – Podawane są niestandaryzowane współczynniki b, zamiast beta. Utrudnia to trochę interpretację, ale nie będę się nad autorami pastwić, bo wielu badaczy niestety postępuje tak samo.

      – Efekty są podawane w artykule dość wybiórczo, tj. tylko kiedy wyniki są korzystne. Szkoda braku konsekwencji, lecz tak jak wyżej – nie tylko oni się czegoś takiego dopuszczają.

      Mimo wszystko ciekawe badania i plus dla badaczy za przyznanie, iż sprawa jest trochę bardziej skomplikowana i przykładowo chciwościowy priming u osób o niższym statusie też prowadzi do nieetycznego zachowania, więc status sam w sobie nie jest wyjaśnieniem.

    • Jędrzej

      Cieszę się, że zaglądają tutaj ludzie sceptyczni. Czepiać się trzeba, bo publikacja ma się bronić sama. W tym wypadku tak nie jest – rzeczywiście błędy można wytknąć tak jeśli chodzi o metodologię, jak interpretację.

      Tutaj mogliśmy liczyć na komentarz Francisa. Szkoda jednak, że w dużej mierze badania, które nie zreplikowały wcześniejszych wyników, są publikowane tylko wtedy, gdy bazują na bardzo popularnym temacie. Przydałaby się baza eksperymentów, które nie zdołały poprzeć mniej znanych badań.

    • Łukasz

      O tak, problem z publikowaniem replikacji niewątpliwie istnieje. Ostatnio było trochę szumu na ten temat w Science i Nature. Na szczęście pojawiają się takie inicjatywy jak http://www.psychfiledrawer.org/

  4. Jugos

    Nieźle ;)

    Reply

Submit a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Pin It on Pinterest