Kobiety i mężczyźni są odmienni. Tak wyglądem jak zachowaniem czy sposobem myślenia o świecie. To wie każde dziecko. Ile w tej wiedzy psychologicznej jest jednak stereotypów, przesądów i innych przekłamań? Jak wyraźne są te mentalne różnice? Czy one ogóle istnieją?
Istnieją. I są to różnice zachowania i myślenia spowodowane nie tyle kulturowo czy wychowawczo, lecz biologiczne. Kiedyś pisałem o innym podejściu do zdrady u każdej z płci. Te odmienności jednak, choć działają na tej samej zasadzie, mają odmienne skutki.
Zacznijmy od tego, że do 6-8 tygodnia życia wszyscy jesteśmy kobietami. Dopiero po tym okresie chromosom Y zaczyna mieszać w procesie rozwoju gonad i mózgu. Zmiany tego drugiego organu, mimo że nie są one tak widoczne jak przy pierwszym, bardziej subtelnie oddziaływują na nasze przyszłe życie. Jakie są więc różnice płci mózgów?
Anatomicznie patrząc, kobiety rozwinęły bardziej struktury odpowiedzialne za prospołeczność. Mężczyźni skupili się na ocenie zagrożenia czy podejmowaniu działań. Z grubsza rzecz przedstawiając:
- Kora czołowa jest u przedstawicielek płci pięknej większa i wcześniej się rozwija – dlatego też są bardziej pokojowo nastawione i cierpliwe. Ta część mózgu jest odpowiedzialna za hamowanie nagłych emocji. Innymi słowy panie lepiej nad sobą panują :>
- Wyspa również jest u kobiet większa i bardziej aktywna. Umożliwia im to trafniejsze rozpoznawanie cudzych emocji czy też rozwinięcie silniejszej więzi empatycznej.
- Przednia kora zakrętu obręczy także większa jest u naszych lepszych połówek :> Tym razem jednak, część ta, odpowiedzialna za podejmowanie decyzji, powoduje, że w zachowaniu kobiet częściej pojawia się niepokój i martwienie się.
- Hipokamp to ważna struktura odpowiedzialna za emocje, pamięć czy wyobraźnię. Zgadnijcie u kogo jest ona większa :> Dlatego też kobiety lepiej zapamiętują wydarzenia emocjonalne.
- Ciało migdałowate jest większe… u mężczyzn! Nie jest to jednak powód do świętowania – ta przewaga wielkości czyni z nas agresorów chętnych do niebezpiecznych zachowań.
- Spoidło wielkie to pęk połączeń które umożliwiają sprawną koordynację obu półkul mózgowych. Panie mają tą drogę większą o 10-12 procent. Ta przewaga umożliwia kobietom na przykład skutecznie nazywanie ośrodkiem mowy z lewej półkuli przeżywanych w prawej półkuli emocji.
Jest to tylko kilka z wielu różnic w budowie mózgu u obu płci. Części jeszcze nie znamy, a części nie rozumiemy – np. Jądro nadskrzyżowaniowe, uczestniczące w regulowaniu rytmów okołodobowych jest bardziej okrągłe u kobiet – a wydłużone u panów. Mężczyźni mają też powiększone, wrażliwe na hormony płciowe jądro dymorficzne. Ale co wynika z tych różnic, nikt do końca nie jest pewien.
Wszyscy natomiast wiedzą, że statystyczny przedstawiciel płci brzydkiej ma lepiej rozwiniętą wyobraźnię przestrzenną. Statystyczna kobieta natomiast lepiej rozwinęła zdolności językowe. Sprawdzeniem tych danych zajęła się sekcja naukowa BBC. Przeprowadziła ona badanie w którym wzięło udział 450 tys. osób z blisko stu krajów. Akcja pod nazwą “Sex ID” badała zarówno orientację seksualną jak i cechy umysłu kojarzone zazwyczaj z płcią – takie jak orientacja przestrzenna (osławione czytanie map :>), empatia, intuicja, zdolności matematyczne, współczucie, zdolność do tworzenia abstrakcyjnych systemów informatycznych… A wyniki badania?
“Nie było nigdy badań psychologicznych o takiej skali. Opracowanie wyników zajmie nam z pewnością co najmniej kilka lat” – ocenia doradca zespołu BBC dr Stian Reimers z Uniwersytetu College London. Jednak jest kilka wyników które wybijają się z gąszczu informacji. Stereotypy postrzegania takich cech jak wyobraźnia przestrzenna jako męskich czy empatii jako damskich się potwierdziły. Dodatkowo stwierdzono, że lepiej od heteroseksualnych z zadaniami z wyobraźnią przestrzenną radzą sobie kobiety biseksualne oraz homoseksualne. Identycznie było w sytuacji odwrotnej – lepiej od hetero z zadaniami językowymi radzili sobie mężczyźni bi i homoseksualni. Stworzyła się więc polaryzacja cech typowo męskich i damskich. Statystyka ujawniła też ciekawy fakt mieszania się płci mózgu z płcią biologiczną. Aż 17 procent ankietowanych mężczyzn miała mózgi typowo kobiece. Taki sam odsetek pań posiada mózg mężczyzny.
Analiza wyników dała hipotezę, jakoby człowiek nie posiadał jednoznacznie wyznaczonej płci mózgu. Posiada on natomiast różne stężenie cech – jednych charakterystycznych dla swojej biologicznej płci, innych mniej. Wszystko sprowadza się do hormonów które działają na nas w brzuchu matki – im więcej androgenów tym lepsza wyobraźnia przestrzenna, abstrakcyjna, matematyczna i tym mniejsze zdolności empatii, współczucia czy wysławiania się. Myślę, że badanie to ma bardzo pozytywny aspekt – jest drogą do ukazania całej sylwetki człowieka. Wielu ludzi ma dzisiaj problem z określeniem siebie tylko dlatego, że narosła wokół nas kultura żąda jednoznacznego wyznaczenia granic między płciami. Zaakceptowanie swojej odmiennej wewnętrznej osobowości to krok w dobrą stronę.
A jak bardzo Wasza płeć odpowiada Waszym mózgom? :>
Ps. Tytuł nie miał być obraźliwy dla kogokolwiek :P kiedyś słyszałem o takiej książce i wydała mi się ona zabawna ;>
Ps2. A na koniec coś śmiesznego by uczynić całą notkę w Waszych oczach interesującą, ciekawą i zabawną :P
U mnie jest dość kobieco raczej :> Zapewne sporo wynika z wychowania, bo spedzam glownie czas z mama. Ostatnio duzo lepiej rozpoznaje emocje oraz nastroje otoczenia.
Z pamięcią i wyobraznia juz duzo gorzej :P
A czy to nie faceci są od podejmowania decyzji? :P
W kazdym pismie dla facetow o tym pisza… :>
To, że kobiety mają przednią korę zakrętu bardziej rozwiniętą nie znaczy, że są od podejmowania decyzji :> może nie od wszysctkich decyzji – większy poziom zamartwiania się i paniki przy trudnościach sprawia, że dobrze sobie one radzą przy rozwiązywaniu małych problemów lub gdy mają dużo czasu na przemyślenia i uporządkowanie wszystkiego, zrobienie jakiegoś sensownego planu, który będzie zawierał w sobie rozwiązanie przyszłych “zonków” które mogą się zdarzyć. Na facecie nie ciąży taka psychiczna odpowiedzialność więc może on szybciej podejmować decyzje. Dobrze to widać w biznesie – panie zbierają pieniądze, mnożą je myśląc o przyszłości i bezpieczeństwie. Mężczyźni mało myślą o finansowej przyszłości – chcą mieć po prostu więcej kasy :P Traktują to jako grę a nie inwestycję. Przynajmniej tak jest po części ;)
Ciekawy artykuł, panie Teloch.
W ogóle gratuluję artykułów.
Co do podejmowania decyzji…
Mężczyźni mają bardziej rozwiniętą lewą półkulę mózgu odpowiadającą za (w przybliżeniu) logikę i racjonalne myślenie.
Kobiety w podejmowaniu decyzji (statystycznie) bardziej zdają się na intuicję.
Nie jest tak, że jedna płeć jest “bardziej od podejmowania decyzji” niż druga. Po prostu każda podejmuje je na swój sposób.
Można powiedzieć, że decyzje podejmowane przez mężczyzn są bardziej przemyślane i skupione na skuteczności i korzyściach niż, często irracjonalne, pomysły kobiet, które, co bądź, w jakimś stopniu niektórych mężczyzn fascynują :>
A dziękuję ;)
Masz rację – nie ma płci która podejmuje decyzję lepiej. To byłby dobry wstęp do dyskryminacji ;) Zwróciłem tylko uwagę, że kobiety, gdy są pod naciskiem, mogą panikować i załamywać się. Statystycznego mężczyznę taka sytuacja tylko podkręci :>
A to, że niby facet jest od podejmowania decyzji wydaje mi się kulturową naroślą ;) nie bez przyczyny powstała anegdota, że co prawda mężczyzna jest głową rodziny, lecz to kobieta jest szyją, która kieruje głowę w odpowiednią stronę :>
Niby bardzo interesuje się działaniem kobiecych umysłów, ale (jak się okazało po tym artykule) rozpatruje to pod względem Akcja – Reakcja, pomijając teorię.
Dlatego ten artykuł będzie bardzo przydatny w dalszych badaniach :)
ciekawy artykuł…problem z neuropsychologią jest taki, że mało komu udaje się faktycznie powiązać aktywację jakiegoś obszaru mózgu z realnymi działaniami. ale, nauka idzie do przodu.
główny wniosek…kobiety i mężczyźni różnią się :) inny wniosek jaki mi się nasuwa,to jednak płynność płciowości pod względem psychiki i orientacji. nic odkrywczego, jednak stereotypy męskości i kobiecości mocno w naszej kulturze pokutują.
no i zaciekawiło mnie, czy porównano mężczyzn hetero i homo/bi pod względem orientacji przestrzennej i podobnie kobiety względem zdolności językowych…
Ogólnie takie cechy jak wyobraźnia przestrzenna i zdolności językowe były na dwóch końcach osi Męskość – Kobiecość. Im bardziej hetero byli np. mężczyźni, tym lepiej wypełniali zadania z obsługą mapy. Tak samo z paniami – te heteroseksualne lepiej od swoich koleżanek o odmiennej orientacji radziły sobie ze słownikiem.
A tak w ogóle to masz błąd w adresie swojej strony tutaj w komentarzach droga Asiu – http://www.pozaschematy,pl :)
ja na swój mózg nie narzekam :P
wracając do gadu gadu z poprzedniej notki, kurde, ja w sobote wyjezdzam nad morze i trace kontakt ze światem, wiec chyba w Gdańsku (o ile wyjdzie) sie nie pojawie… =.=
Malotka: znaczy, Twój mózg nie narzeka na samego siebie :P
Do tych różnic osobowościowych, a wynkających z budowy mózgu, zalicza się też “agresywność”. Zresztą jeszcze do niedawna zagadnienia te ujmowano niemal wyłącznie w aspektach determinacji kulturowej i dopiero neurobiologia i genetyka to zmieniły. Chociaż niektóre feministki patrzą na te biologiczne różnice krzywym okiem :)
A jeśli o tytuł idzie, to ja słyszłem o mężczyznach z Marsa i kobietach z Wenus, ale ten też jest świetny :D
We wszystkich artykułach o tej tematyce psioczą tak na te feministki… jeszcze nie spotkałem aż tak prawdziwie zatwardziałej przedstawicielki tego nurtu by negowała te różnice :>
A agresję podpiąłem pod ciało migdałowate – i po części też korę czołową bo to ona nas hamuje :>
Różnie bywa (z feministakami). W każdym razie wiele z tych problemów podpada pod poprawność polityczną – jeżeli są różnice to i automatycznie znajduje sie pole do względnego choćby wartościowania. feminizm zaś wychodzi z założenia, że różnice są wyuczone – czyli są skutkiem takiej czy innej dyskryminacji. Chociaż w tej chwili robi się taki galimatias we wszystkim, że trudno sie połapać, o co komu chodzi.
Ależ Hoko, człowiek to człowiek, a mózg to mózg. Mózg nie narzeka, bo nie może, Malotka też nie narzeka, ale mogła by.
Narzekające mózgi nie istnieją. :)
W sumie człowiek, bo tak określasz zachowanie, to mózg :> w mózgu rodzi się potrzeba narzekania :>
I witam na blogu ;)
Witam, witam. :)
Zdecydowany jestem bronić twierdzenia, że to ludzie myślą, mają potrzeby i narzekają albo nie widzą powodu do narzekania. Mózgi funkcjonują i chyba tyle. Człowiek jest czymś innym niż jego organy, czy suma jego organów.
Zwykle to rozróżnienie nie ma chyba istotnego znaczenia, ale czasami może prowadzić do nieporozumień i nadinterpretacji.
BTW niezwykle użyteczne to rozwiązanie z podglądem na dole. :)
Jednakowoż funkcją mózgu jest głód, pragnienia, ciągi logiczne lub mniej nazywane myśleniem czy generowanie potrzeb organizmu, w tym na narzekanie :> Skłonny jestem twierdzić, że choć nie do końca poznany, to mózg jest w istocie tym, co Ty nazywasz “człowiekiem” – a więc generuje i ludzkie zachowanie i myśli i wszystko :> Nie posiadamy mózgu, my nim jesteśmy :> Przynajmniej nasze postrzeganie własnej osoby, charakteru, osobowości i samoświadomość (która prawdopodobnie większość tworów za nią odpowiedzialnych usadowiła w lewej półkuli :> to tak z innej beczki :P).
A wtyczka ma nazwę “Live Comment Preview” i gorąco ją polecam ;)
Ja tam sie w zupełności identyfikuję ze swoim mózgiem :D Całą resztę da się cześniej czy później zastąpić. Chociaż z drugiej strony działając na mózg z zewnąrz mozna zmienić osobowość. Nie zmienia to jednak faktu, że ta tam własnie się “znajduje”.
No właśnie Hoko, to TY identyfikujesz się, ze swoim mózgiem. To nie mózg identyfikuje się z Tobą. :) To człowiek potrafi się identyfikować, choć oczywiście gdybyśmy mieli wskazać miejsce gdzie istnieje chemiczny odpowiednik owego procesu identyfikacji to zgodnie wskazalibyśmy na mózg.
Gdyby udało nam się skopiować idealnie czyiś mózg, a następnie puścilibyśmy przez niego te wszystkie impulsy elektryczne, które przebiegły również przez mózg-pierwowzór. Gdybyśmy ów mózg podłączyli do aparatury która dostarczała by niezbędne składniki chemiczne do życia owemu skopiowanemu mózgowi, to powiedzieli byście że stworzyliśmy nowego człowieka? :)
Trochę niesmaczny przykład. :)
Nie nowego człowieka, tylko nowy mózg :D . W jakims też stopniu nowa osobę – idealna imitacja jest nie mozliwa chocby z tego względu, że po “stworzeniu” ten nowy wcale nie musi pomysleć tego samego co istniejący obok pierwowzór – meandry naszego myślenia są w znacznej mierze przypadkowe, a podobieństwa można rozpatrywać tylko statystycznie.
Racja, nie człowieka tylko mózg :> ale to nie znaczy, że sam mózg nie byłby zdolny do lęku czy chęci pogłębiania wiedzy, które w Twoich przykładach były cechą charakterystyczną człowieka :> Mózg tworzy naszą osobowość, więc nie tyle tworzymy kopię człowieka co jego odgórna ideę zawierającą elementy tożsamości. A w porównaniu, że Hoko identyfikuje się z mózgiem a nie mózg z nim zmieniłbym trochę zasady – to po prostu mózg identyfikuje się z mózgiem :>
Ale wydaje mi się, że nasze dywagacje biegną po różnych torach – pierwszym, biologicznym, oraz drugim – bardziej językowo-filozoficznym :P
Należy także dodać, że człowiek który żyje i przeżywa różne nowe sytuacje każdego dnia już po jednym dniu będzie się różnić od sklonowanego mózgu, który nie znając ciała (o ciele nic nie było) skupi się na innych sprawach swojej “egzystencji”. Niektóre, niepotrzebne dziedziny mózgu zostaną zastąpione tymi bardziej przydatnymi, przez co nie będzie możności sprawdzenia różnic między tymi dwoma organami (prawdziwym i klonem).
Nie stworzyłbyś w ten sposób człowieka gdyż człowiek to ciało i umysł.
Co do Twojego stwierdzenia drogi Dru’, że “Zdecydowany jestem bronić twierdzenia, że to ludzie myślą, mają potrzeby i narzekają albo nie widzą powodu do narzekania.” to nie mogę się z nim zgodzić. Neurony rozsiada po naszym organizmie mają za zadanie przekazywać wszelkie informacje do jednego miejsca – do mózgu. Mózg następnie interpretuje te informacje i wysyła na nie “odpowiedź” do pozostałych organów co te mają zrobić. Człowiek to tylko zbiór wielu organów, nad którymi “nadzór” sprawuje właśnie mózg, w którym zawarte jest całe nasze człowieczeństwo. Zastanawiałbym się jeszcze nad kodem genetycznym (DNA, RNA występujące w człowieku nie spełnia żadnej roli w organizmie) jednak to właśnie na podstawie (nie tylko) DNA “budowany” jest organizm, a następnie on tylko “pilnuje”, aby nie doszło do mutacji. Także co jakiś czas odnawia dane jednostki, ale to wszystko przy pomocy innych organów wewnętrznych. Dlatego uważam, że istota człowieczeństwa to właśnie nasz mózg.
PS. Mam nadzieję, że ta wypowiedź nie jest za bardzo chaotyczna ;)
Ja jak zwykle nie na temat – mam galerię Telosiu, mam ;)
Stwierdzenie “człowiek to umysł i ciało” jest co najmniej humanistycznie naiwne (jakkolwiek to brzmi xP ) – co mają powiedzieć ludzie, którzy potracili kończyny w wypadkach albo urodzili się bez nich? Nie są pełnowartościowymi ludźmi?
Człowiek to przede wszystkim umysł – “kopiując” zawartość mózgu w “pełni ludzkiego” do syntetycznie stworzonego modelu uzyskamy człowieka. Nawet pozbawiając go wszelkich zmysłów, nadal będzie to człowiek – nie podyskutujemy z nim o kolorach, ale będzie za to świetny w myśleniu abstrakcyjnym, przy czym nadal zachowa swoją osobowość. Oczywiście trzeba zaznaczyć, że komunikacja z nim będzie inna niż w przypadku “normalnych” ludzi, ale, na włochatych bogów, nie niemożliwa.
Człowiek to umysł, który może istnieć bez ciała. Natomiast zastanawia mnie jak szybko człowiek zupełnie pozbawiony kontaktu ze światem, ludźmi, zamknięty tylko i wyłącznie w swojej “głowie” zatraciłby poczucie swojego “ja” i do reszty zwariował.
Twierdzę, że człowiek może istnieć bez ciała i nadal być “sobą”. Zarówno w sensie językowo-filozoficznym jak i biologicznym. Wszystko zalezy od tego jak zdefiniujemy słowo “człowiek” i gdzie ustalimy granicę pomiędzy protezą, a całkowicie sztucznym tworem (z syntetycznym mózgiem włącznie) ;)
Ale jest to tylko z jeden z punktów widzenia, który przeanalizowałem i doszedłem do wniosku, że nie zgadzam się z nim w 100% – jeżeli ktoś chce poznać inne, to musi porozmawiać ze mną w RL, bo nie mam czasu streszczać tu pozostałych ;) (chyba tylko Teloch ma taką możliwość, ale nvm – niech żyje niezdecydowanie xP ).
Po przyznaniu Ci racji, dodam tylko, że z tego co wiem, już po 4 godzinach deprywacji sensorycznej (odcięcia od wszelkich bodźców zewnętrznych), astronauci z NASA nie umieli się nawet podpisać :> Ale jak chcesz to tutaj możesz zamówić domową komorę deprywacji i przekonać się samemu jak to działa :P
Czyli jednak jest różnica między mózgiem i człowiekiem.
Jeśli przyjmiemy Hoko, że myślenie jest do pewnego stopnia przypadkowe to bardzo szybko dla mózgu-kopii impulsy, które będzie otrzymywał staną się zwykłym szumem. Istnieje nikła szansa, że ów mózg wykształci w sobie cokolwiek z wielu różnych elementów, które są niezbędne to tego by stać się osobą. To coś nie mogło by stworzyć własnego “ja” bo nie mając kontaktu ze światem nie mogłoby wyodrębnić siebie z niego.
Ów mózg, Teloch, również nie będzie się bał, bo aby się bać trzeba mieć poczucie zagrożenia. A w jaki sposób ów mózg byłby w stanie uznać coś za zagrożenie? Gdybym stanął nad nim z siekierą z jednoznacznym zamiarem zniszczenia go, co przeraziłoby każdą bezbronną osobę, nasz mózg nie zareagował by na to nawet jednym impulsem. Moglibyśmy przesyłać owemu mózgowi różne impulsy, ale jak pokazują badania tą samą sytuację człowiek może zinterpretować na wiele różnych sposobów. Nie ma jakiegoś prostego sposobu na wyimpulsowanie mózgowi zagrożenia.
Do stworzenia człowieka potrzeba czegoś więcej niż tylko sprawnie działający mózg. Potrzeba przede wszystkim innych ludzi, którzy będą traktować nas jak człowieka. A kto z Was jest gotowy pokochać tą galaretowatą breję? :)
Ponadto zwróćcie uwagę, że to nasze słownictwo kształtuje nasze wyobrażenie o danym temacie. Jeśli opisuję działanie mózgu słownictwem zaczerpniętym z zarządzania czy psychologii to dokonuję nadinterpretacji i jednocześnie mogę popełniać błędy oczekując, że z mózgiem to będzie jak z organizacją albo z człowiekiem. :) I tutaj myślę, że Teloch ma rację pisząc o naszych dwóch torach myślenia. Niemniej to wy opisujecie biologiczne zjawiska przy pomocy słownika nauk humanistycznych. :D
@Biohazard: Człowiek bez kończyn nie przestaje posiadać ciała. :) Natomiast myślę, że skopiowanie zawartości ludzkiego mózgu miałoby na tą zawartość destrukcyjny charakter. Gdyby mi ktoś coś takiego zafundował to potraktowałbym to niemal jako śmierć. Po cóż miałbym myśleć abstrakcyjnie skoro owo myślenie do niczego mi się już nie przyda? Wyobrażam to sobie raczej jako niekończącą się depresję zakończoną zanikiem wszelkiej aktywności.
Aha i dla mnie istotą człowieczeństwa jest bycie dobrym. ;)
Przy skopiowaniu ludzkiego mózgu te struktury oddzielające Ja od reszty są już wykształcone – tak samo jak cała osobowość z ambicją, fobiami i innymi takimi. Mózg odcięty od bodźców rzeczywiście mógłby pojąć to jako śmierć. podobny motyw był chyba poruszany w filmie “Johnny got his gun”:
[Na wojnie] Na skutek bezsensownego zbiegu okoliczności zostaje ciężko okaleczony – traci kończyny, twarz i wszystkie zmysły oprócz dotyku. Ś»yje nadal i jest w pełni władz umysłowych, czego nie próbowali nawet sprawdzić opiekujący się nim lekarze, zachowując go przy życiu w celach naukowych, by “pomóc takim jak on w przyszłości”. Gdy odkrywają, że chłopak jest świadomy swojego stanu i sytuacji, w jakiej, się znalazł, Johnny porozumiewa się z nimi za pomocą alfabetu Morse’a i prosi o śmierć. Ci jednak pozostawiają go przy życiu w towarzystwie jedynie jego własnych myśli.
Za: Wiki
W każdym razie, brak bodźców nie przeszkadzałby w swobodnym myśleniu czy tworzeniu halucynacji tak wzrokowych jak i dotykowych – obraz naszego ciała przecież wciąż znajdowałby się wśród “obwodów” mózgu – stąd są przecież bóle fantomowe. Długotrwałe pozostawanie w takim stanie doprowadziłoby do unicestwienia struktur osobowości ale nie o takiej sytuacji rozmawiamy :>
A co do strachu – racja, zależy on od zinterpretowania sytuacji. Lecz czym jest sam strach? Czym jest samo poczucie zagrożenia jeśli nie aktywacją odpowiedzialnych za to struktur mózgowych? Zwykłymi elektrodami możemy sprawić, że szczury będą szczęśliwe. Tam samo można ominąć sferę interpretacji i bezpośrednio uczynić mózg przestraszonym.
Twierdzisz, że do bycia człowiekiem potrzebni nam inni ludzie którzy nas określą w ten sposób – i tutaj właśnie widzę to rozdarcie tematów na językowy i biologiczny ;) Na początku dysputy powinniśmy byli określić czym dla nas jest “człowiek” :>
Mówisz, że czułbyś depresję będąc skopiowanym mózgiem – czyż to nie jest ludzkie uczucie będące wynikiem nastawienia, motywacji i świadomej oceny sytuacji? :>
Czym jest dobro? Zachowaniem się zgodnie z przyjętymi normami etycznymi na problematyczną moralnie sytuację. A kto interpretuje zaistniałą sytuację i podejmuje decyzje? Mózg :> badania na więźniach wykazały, że mają oni zmniejszoną lub źle działającą korę przedczołową – czyli brzydko upraszczając sprawę, istotą człowieczeństwa jest kora przedczołowa :> Wszystko zamyka sie w jednym układzie bodźce – mózg :>
Mówimy tutaj o dwóch różnych eksperymentach. Ja proponowałem zbudowanie mózgu i impulsowanie go i wydaje mi się, że wtedy szansa na wykształcenie osobowości jest nikła. Biohazard zaproponował przeniesienie zawartości mózgu gdzie indziej. W tym przypadku osobowość mamy już ukształtowaną w zwyczajnych warunkach.
I też myślę, że przydała by sie odpowiedź na pytanie “Kto to jest człowiek?”, bo mi się to wszystko trochę miesza. :)
@dru’:
Zapominasz, że jeżeli takiemu mózgowi bez ciała zafundujemy wszystkie impulsy, które przebiegały przez niego w czasie kiedy znajdował się w ciele, to będziemy musieli mu zapewnić syntetyczne zmysły, co jest możliwe na obenym etapie rozwoju nauki. Ale nawet pozbawiając go zmysłów (ale nie kontaktu z innymi) pomyśl jakie możliwości niosłoby to dla rozwoju Twoich innych umiejętności, do tej pory być może nawet nieodkrytych. Pomyśl o tworzeniu wirtualnych światów samą myślą (na większą skalę, niż czynimy to w snach), zupełnie nowym rozumieniem pojęć abstrakcyjnych (definicji matematycznych, ekonomii itp.), rozwinięcia nowego sposobu myślenia (nieopartego o zmysły) etc.
Nie wiem jak Ty, ale dla mnie po przeniesieniu zaczęłoby się nowe życie z zupełnie nowymi możliwościami i nieśmiertelnością w zasięgu ręki ]:->
Jakoś nie widzę problemu w nazywaniu szarej brei swoim przyjacielem tak długo, jak długo jestem z nią w stanie znaleźć wspólny język – o miłości nie mówię, bo to daleko bardziej skomplikowane (temat na książkę i to niekoniecznie “humanistyczną”) i nie jest konieczne do wytworzenia pozytywnych relacji międzyludzkich :) W gruncie rzeczy nazywamy psa (kota/rybki/inne Twoje ulubione zwierzę :P ) najlepszym przyjacielem człowieka, a nie potrafimy sie z nimi komunikować – tutaj mielibysmy komunikację, bez kontaktu fizycznego, czyli przyjaźń typowo ludzką (zakładając, że do nazwania kogoś przyjacielem nie musimy czuć jego bliskości fizycznej xP ).
A co do dobra… Dobro nie może istnieć bez zła – w cżłowieku znajdziesz i jedno i drugie. Istotą człowieczeństwa jest dla mnie to, że identyfikujesz się ze swoim gatunkiem. I to wszystko – nadal jesteśmy zwierzętami i tak jak one się zachowujemy w sytuacjach ekstremalnych, jednak nawet wtedy jesteśmy ludźmi.
Oczywiście, że opisujemy biologiczne zjawiska, przy pomocy słownika nauk humanistycznych, gdyż dla pełnego postrzegania świata wymagana jest umiejętność połączenia wszystkich możliwych punktów widzenia ( w sensie biologicznego, humanistycznego, fizycznego, matematycznego etc.), ale trzeba uważać, żeby zachować między nimi równowagę.
Teloch ma rację, że powinniśmy tą dyskusję zacząć od definicji człowieka, ale ja nie podejmuję sie tego zadania – zbyt wiele mam tu sprzecznych przemyśleń xP
Chyba zacznę pisać notki bogatsze w przemyślenia bo cieszy mnie to, że rozgrywa się tutaj taka dyskusja ;)
Biohazard:
Opublikuj badania, że żaden pies jeszcze nie sikał leżąc na wznak i gwarantuję, ci że po publikacji nic w psiej społeczności się nie zmieni. Wystarczy jednak, że nagłośnisz, że żaden człowiek nie nasikał do kwiatka w banku, a już będziesz miał eskadrę desperatów i filmiki na youtube.
Zdecydowanie jesteśmy różni od zwierząt. ;D
Humanistycznie pisząc dla mnie człowiek zaczyna się tam gdzie kończy się zwierzę. Z drugiej strony człowiek zaczyna się dla mnie tam gdzie kończy się kultura. I właśnie na tym skromnym poletku, gdzie trzeba myśleć, żeby żyć umieścił bym człowieka. Ale jako definicji tego nie podaję, i mam w tej materii równie wiele sprzecznych przemyśleć co Ty, choć być może innego rodzaju. :)
Teloch: pisz, pisz a nuż się czegoś nauczymy albo i zyskamy kolejną okazję do przemyśleń.
dru’:
Jeżeli zrobi to człowiek, to dlaczego psy miałyby się tym przejmować? To tak jakby pies wyszczekał Ci prosto w twarz informację o wielkim skarbie zakopanym w Twoim ogródku – co najwyżej go odgonisz… Nie wiesz, czy istnieje i jakie jest psie społeczeństwo, ponieważ nie jesteś w stanie się z nimi komunikować, nie możesz więc twierdzić, że jesteśmy tak bardzo rózni od zwierząt.
różnice między kobietami-mężczyznami to jedno. Jeśli interesujesz się psychologią to polecam zainteresować się teoria osobowości zwaną “socjonika” (socionics).
Od razu mówie, że to nie jakaś nowa sztuczka-magiczka tylko opiera się na analizie metabolizmu informacji (zapoczątkowana przez Antoniego Kępińskiego), tego w jaki sposów ta informacja jest przetwarzana i jak wpływa na na strukturę psychiki i typy osobowości.
http://www.definitive-socionics.info/
http://socjonika.pl/ +informacje na forum
http://wikisocion.org/
Pozdrawiam
Any
piotrek, ty cycki widziałes prawiczku :D
a piszesz jak znawca.hahaha
Śšwietny artykuł. Polecam też książkę w temacie.. “Mózg Mężczyzny”. Nie ma jej jeszcze w empiku, ale można kupić na stronie ikamed.pl