Psychologia, neuropsychologia, mózg

Hipnozą w jelita

Zespół jelita drażliwego to przypadłość nie tylko przewlekła, dość nieprzyjemna, lecz także występująca dość często. Nawet około 11.2% ludzi na całym świecie może cierpieć na IBS (z ang. Irritable Bowel Syndrome). Choroba ta charakteryzuje się nawracającymi zaburzeniami jelit i ciągle niewyjaśnioną przyczyną. Jak to z jelitami bywa, ulgę może przynieść specjalna dieta, lecz coraz częściej wśród środków leczniczych wymienia się hipnoterapię. Jak skuteczna może być taka terapia i na czym ona polega?

By zrozumieć, z jak poważną chorobą mamy do czynienia, trzeba zacząć od jej objawów:

  • Silny, skurczowy ból brzucha
  • Zmiany w częstotliwości wypróżnień (w obie strony…)
  • Zmiana w wyglądzie stolca
  • Wzdęcia, często też wymioty

IBS jest chorobą nawracającą. Dzięki leczeniu większość ludzi tylko ogranicza występowanie czy nasilenie objawów. Nie mówiąc już o wymuszonych wizytach w łazience, które bardzo skutecznie mogą zrujnować plany i komfort psychiczny.

Oś jelitowo-mózgowa

Dotychczas nie udało się jednoznacznie określić przyczyny zespołu jelita drażliwego. Część badań zwraca uwagę, że jest to zaburzenie regulacji osi jelitowo-mózgowej, więc tam szuka możliwych sposobów leczenia. Oś ta jest systemem wymiany informacji między przewodem pokarmowym i układem nerwowym. Informacji tych jest sporo — nie bez kozery nasze jelita nazywane są drugim mózgiem. 90% neuroprzekaźnika serotoniny znajduje się w naszych flakach, razem z połową dopaminy!

Jak ważna jest to oś, pokazał przegląd badań zmian jelitowego biomu bakteryjnego opublikowany w 2016 roku. Przeanalizowano 25 eksperymentów przeprowadzonych na zwierzakach oraz 15 na ludziach. Badania skupiały się na wprowadzeniu albo na pojedynczych szczepów bakterii, albo na ich mieszankach. To tylko jeden lub kilka gatunków bakterii dodanych do tysiąca, które już zamieszkują nasze jelita, no big deal, mogłoby się wydawać. Zmiana była jednak znacząca. Big deal. Zacznijmy od gryzoni.

„Bez odwagi, nie ma chwały”
(albo „nie ma jelit, nie ma chluby”!)

Dwanaście badań skupiało się na odczuwanym poziomie lęku. 11 z 12 badań pokazało obniżony poziom zachowań kategoryzowanych jako lękowe. Wyłamało się tylko jedno z dwóch badań z użyciem bakterii Lactobacillus rhamnosus — drugie pokazało wymierny efekt mitygowania bojaźni.

Dziewięć badań skupiło się objawach depresji. Ingerencja w mikrobiom bakteryjny wykazała zmniejszone objawy depresji w 8 z 9 eksperymentów. Podobnie jak z lękiem, bakteria B. infantis została użyta dwa razy, raz powodując mierzalny efekt poprawy nastroju, a raz wymykając się istotności statystycznej.

Kolejne 11 badań skupiło się na funkcjach poznawczych. Wszystkie pokazały istotny i pozytywny wpływ na pamięć. Kolejne 4 badało zwierzęcą reakcję na stres, również z dobrym rezultatem. Mieszkanka L. rhamnosus oraz L. helveticus zapobiegła na ten przykład problemom z pamięcią przestrzenną, które są typowe po doświadczeniu silnie stresującym.

Ale to tylko szczury i myszy, mieszkają w jakiś ciemnych piwnicach, w ogóle nie znają się na muzyce… co z ludźmi? Cóż, podobnie. Znaczy, jeśli chodzi o mikrobiom, a nie mieszkanie w piwnicy. Znaczy, część ludzi mieszka w piwnicy, ale raczej nie ochotnicy z analizowanych badań. Chociaż kto to wie.

Wracając do badań…

Większość eksperymentów na ludziach wiązała się z szeregiem hipotez do sprawdzenia i szeregiem formularzy do wypełnienia. Autorzy analizy dokumentują więc wyniki zbiorczo, przynajmniej jeśli chodzi o stres, lęk i depresję. Zbiorczo mówiąc, interwencja w mikrobiom spowodowała złagodzenie występowania tych trzech jeźdźców apokalipsy u znacznej większości ochotników. Jednak bakteryjna przeprowadzka to nie odpowiedź na wszystkie lęki — a przynajmniej nie u wszystkich.

Schizofrenicy, u których próbowano tej metody leczenia, nie zaobserwowali złagodzenia poziomu odczuwalnego lęku. Pacjenci z reumatoidalnym zapaleniem stawów również nie dobili do istotności statystycznej, podobnie jak grupa palaczy. Bakterie nie pomogły też, jeśli chodzi o niepokój, grupie autystycznych dzieci czy, w końcu, trzem grupom z IBS. Autorzy analizy punktują te „nieudane” badania, jako zbyt krótkie bądź ze zbyt małą dawką bakterii, ale sama analiza pokazuje dwie rzeczy:

  • Jak ważny jest wpływ bebechów na nasz mózg
  • Aktywnie szukamy sposobów jak pomóc osobom z IBS

Dieta low FODMAP

Jak wspomniałem we wstępie, standardową opcją jest dieta. Konkretnie dieta low FODMAP. Przetłumaczony akronim FODMAP to dźwięczne „Fermentujące Oligo- Di- i Monosacharydy oraz Poliole”, których należy unikać. Sama dieta rozbita jest na 3 etapy, w których osoba chora wyklucza w coraz większym stopniu fruktozę, laktozę, fruktany, galaktany i poliole. Badania wydają się potwierdzać pozytywny wpływ tych ograniczeń na objawy IBS.

Charakterystyka ograniczeń low FODMAP sprawia jednak, że dieta powinna być stosowana tylko przez ograniczony czas i pod ścisłą obserwacją i kontrolą specjalisty. Dłuższe stosowanie może powodować niekorzystne zmiany mikrobiomu jelitowego — dlatego najlepsza dieta, zmniejszająca objawy IBS, to dieta indywidualnie zbudowana wspólnie przez pacjenta i lekarza. Tym sposobem można wyeliminować składniki, na które reagujemy najgorzej, jednocześnie dbając o zapewnienie organizmowi wszystkiego, czego tylko sobie życzy, do dalszego… przeżycia.

Dieta więc jest sporym wyrzeczeniem, które dodatkowo może być niebezpieczne. Nie mówiąc już o tym, że low FODMAP pomaga aż, i tylko w 75% przypadków. Czy pomocą dla pozostałych może być hipnoza?

Hipnoza jelitowa

Jak wszyscy wiemy z poprzedniego wpisu o hipnozie, jest ona realnym, odmiennym stanem świadomości:

(…) charakterystyczne dla hipnozy wzorce aktywności mózgu. Jest to mianowicie obniżenie aktywności tak zwanej sieci stanu podstawowego oraz zwiększenie aktywności w czołowych regionach uwagowych. Mówimy więc tu o stanie focused relaxation, czymś, co bardzo może przypominać medytację mindfulness.

Autor neurotyk.net (bloga najwyraźniej skupionego na hipnozie…)

Tak samo musieli myśleć psychofizjolodzy z Uniwersytetu w Monash (ci sami ludzie, którzy stworzyli dietę low FODMAP 12 lat temu), ponieważ sprawdzili jak ten stan focused relaxation można wykorzystać do uśmierzenia objawów IBS. Wyniki, jak na dobre wyniki przystało, zaskoczyły samych naukowców.

Dr Simone Peters, kierująca pracą zespołu, podzieliła grupę 74 ochotników chorych na IBS na trzy grupy eksperymentalne:

  • Leczenie hipnoterapią (bez zmiany diety)
  • Leczenie dietą low FODMAP
  • Leczenie hipnoterapią i dietą low FODMAP

1-godzinne sesje hipnoterapeutyczne odbywały się co tydzień, przez 6 tygodni. Osoby wylosowane do grup z dietą były edukowane odnośnie ograniczeń spożycia produktów z wysoką zawartością FODMAP — cotygodniowe rozmowy telefoniczne sprawdzały, czy ochotnicy trzymają się ograniczeń, a dodatkowa rewizja ich diety miała miejsce w 6 tygodniu eksperymentu. Po 6 miesiącach ponownie skontaktowano się z ochotnikami, by ocenić długofalowe zmiany symptomów, samopoczucia, czy stosowaną dietę. A jak wyglądała taka sesja hipnoterapeutyczna?

Pacjent najpierw wprowadzany był w stan hipnozy, a następnie proszony o jak najdokładniejsze wyobrażenie swoich jelit działających prawidłowo, ale w łatwiejszej do zrozumienia alegorii. Sugerowane na ten przykład były obrazy jelit jako pięknych i idealnie pracujących kanałów, przez które prześlizguje się trawiony poprawnie pokarm, bądź bardziej abstrakcyjnie, jelit jako swobodnie płynącej rzece. Pacjenci, po pierwszym spotkaniu, otrzymywali również płytę z nagraniem skryptu, z którego korzystał hipnoterapeuta, z instrukcją, by słuchać jej codziennie. I co jak co, ale po wynikach wygląda, że słuchać musieli.

Co najważniejsze — we wszystkich 3 grupach odnotowano znaczną poprawę ogólnych symptomów IBS. Co najciekawsze — różnica pomiędzy grupami nie była istotna statystycznie. Nieważne czy ochotnik stosował się do ścisłej diety, czy uczestniczył w sesjach hipnoterapeutycznych, po 6 tygodniach o około 71% złagodził objawy IBS.

Wyniki badania — czy hipnoza może leczyć IBS
Ocena symptomów IBS na początku eksperymentu, po 6 tygodniach i 6 miesiącach.

Jeszcze raz zaznaczę — przy hipnoterapii ochotnicy nie zmieniali swojej diety, zadziałała tylko hipnotyczna sugestia. A tam, gdzie działa hipnoza, zadziałać może i autohipnoza.

Appką w IBS

Wymieniona powyżej dr. Simone Peters zasiada w naukowym komitecie doradczym firmy Mindset Health. Firma ta ma na swoim koncie aplikacje, które starają się wykorzystać domowe środowisko i kierowane sesje (auto)hipnozy, by osiągnąć podobne rezultaty jak sesje u wykwalifikowanych hipnoterapeutów. Do programu dla osób, które borykają się z silnymi objawami menopauzy czy próbują rzucić palenie, dołączyła Nerva, aplikacja dla osób, które chcą zniwelować symptomy IBS.

Zamiast 1-godzinnej sesji wykorzystanej w badaniu eksperymentalnym, Nerva proponuje krótsze, 10-minutowe, codzienne sesje. Cały program, jeśli użytkownik jest zmotywowany, powinien zamknąć się w 6 tygodniach i dać podobne rezultaty jak na zamieszczonym wykresie. Niestety nie jest to już badanie na uniwersytecie, lecz pełnoprawny produkt. Trzymiesięczny dostęp do programu kosztuje 79 dolarów.

Predyspozycje do IBS nabywa się mocno genetycznie, a członek mojej najbliższej rodziny cierpi na tę chorobę. Na dodatek, jako mały szkrab, miałem epizod celiakii — kolejny prekursor wystąpienia zespołu jelita drażliwego. 79 dolarów to mała inwestycja w leczenie zapewniające spokój ducha i brak bolesnych objawów, zwłaszcza sygnowane nazwiskiem dr Peters. Może uda mi się namówić członka rodziny do wypróbowania tej metody.

Tak czy inaczej, może się z tego urodzić w przyszłości recenzja!

Hipnozą w jelita
Your subscription could not be saved. Please try again.
Pomyślnie zapisano adres! Sprawdź swoją skrzynkę!

Ostatnie artykuły

Mniejsza o covid, noś maskę, żeby podkreślić swoje piękno!

Maseczki pojawiły się w naszym Europejskim życiu niczym Elon Musk w Twitterze — obiecały pomóc, wprowadziły niebagatelny zamęt, wszędzie się walały, i podniosły nie jedną brew zdziwienia. Niektórzy badacze twierdzą jednak, że maska może uczynić nas pięknymi, jeśli nie zostaniemy po drodze naznaczeni jej ponurą klątwą…

Przeszczep mini-mózgu

Badania nad ludzkim mózgiem są dość problematyczne. Nie dość, że sam organ jest nieco skomplikowany, to trudno o ciągły i łatwy dostęp do ochotników czy pacjentów. Pewnym przełomem ostatnich lach okazały się hodowane w laboratorium ludzkie organoidy zwane mini-mózgami. Owe mini-mózgi, dzięki publikacji w najnowszym Nature, jeszcze raz wbijają się buciorami na salony neuronauki — tym razem w głowie laboratoryjnego szczura.

Losowe artykuły

0 Comments

Submit a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Pin It on Pinterest