Chlamydofila zapalenia płuc, bakteria przenoszona drogą kropelkową, może zainfekować ośrodkowy układ nerwowy, przecierając szlak chorobie Alzheimera. A może do tego mózgu dotrzeć przez dłubanie w nosie.
Anu Chacko, razem z zespołem z Uniwersytetu z Griffith, wykazali eksperymentalnie, że aplikowanie wymienionej wyżej bakterii donosowo (biednym) myszom, powoduje infekcję nerwów węchowych. Tą drogą, poprzez nerwy trójdzielne, opuszkę węchową, chlamydofilia wędruje prosto do mózgu, zręcznie omijając barierę krew-mózg. Zagnieżdżając się w szarej masie, bakteria uszkadza (między innymi) szlaki nerwowe, których rozregulowanie może prowadzić do patogenezy i objawów choroby Alzheimera.
Nerwy rozciągające się między jamą nosową a mózgiem mogą więc być wykorzystane jak koń trojański, niechroniony skrót, backdoor dla czyhających wszędzie bakterii… przynajmniej u laboratoryjnych myszy oraz przy eksperymentach in vitro (gdzie chlamydofilia zaatakowała nerwy obwodowe i glej, jakby nie było jutra). Laboratoryjny mózg został wystawiony na pastwę patogenu, więc zespół naukowców pracuje nad kolejnymi eksperymentami, które mają pokazać możliwy, podobny przebieg infekcji u ludzi.
Tymczasem uszkodzenie nabłonka, które często występuje przy dłubaniu w nosie czy wyrywaniu zeń włosów, może tylko przyspieszyć wymieniony powyżej proces. Nie mówiąc już o palcu, który może ową bakterię, jak i wiele innych, dostarczać „pod drzwi”. Kultura mocno sugeruje, uniwersytet w Griffith mocno radzi — nie dłub w nosie!
No, no, no…
Po poprzednim wpisie zastanawiałem się, czy następny pojawi się po kolejnych czterech latach, a tu proszę :D
A co tam więcej słychać?
Spokojna głowa, jeszcze mam 2 dłuższe artykuły do przemyślenia. Dopiero po nich mogę zanurzyć się w kolejnym cyklu hibernacji ;)
Gorzej, że w tym czasie internet zmienił się w jakąś straszną maszynę do wymuszania subskrypcji. Łatwo przyzwyczaić się do nowych funkcjonalności WordPressa, naprawić bazę danych, pogrzebać w PHP, ale że każdy plugin, skórka, bardziej skomplikowany widget wymaga teraz miesięcznej płatności… na to nie byłem przygotowany. Nawet kolory Ci mogą zabrać z Photoshopa i umieścić za paywallem (https://petapixel.com/2022/10/28/you-have-to-pay-a-subscription-to-use-pantone-colors-in-photoshop-now/).
Oj tam, drobne rzeczy to se można zrobić w zwykłym edytorze kodu, najwyżej trzeba trochę poszperać w sieci za instrukcją ;)
Inna sprawa, że swojego bloga wyrzuciłem jakiś czas temu na Blogera, a z WordPressem miewam do czynienia przy innych okazjach, ostatnio głównie w związku z Woocommerce. I na moje potrzeby wystarczy Gimp, więc Fotoszop mnie nie interesi :D
Dzięki bogom za open-source!