Czynienie szeroko rozumianego dobra, gdy nie baczymy na własne korzyści, wydaje się przeczyć zasadom brutalnej selekcji naturalnej Darwina. Istnieje jednak kilka interesujących hipotez które starają się wyjaśnić to zjawisko, także ze strony neuropsychologicznej.
Robert Trivers w 1971 roku stworzył teorię altruizmu odwzajemnionego – gdy czynimy coś dla innych mając nadzieję na jakąś rekompensatę. Nie wyjaśniało to jednak czynów tak bohaterskich jak skakanie w ogień czy do wody by uratować np. dziecko. Jaki możliwy zysk moglibyśmy mieć z takiego zachowania? Wdzięczność rodziców? Możliwe, lecz było by to naciąganie teorii :>
Bardziej trafne i zarazem bardziej naukowe podejście przedstawili przedstawiciele teorii socjobiologicznej, egoistycznego genu. Według nich, wszystko co robimy sprowadza się do próby przekazania naszych genów następnym pokoleniom. Ich hipoteza altruizmu krewniaczego została w ładny sposób ujęta przez Williama D. Hamiltona w wzór:
koszt altruisty < zysk beneficjenta x r
Gdzie r = (1 / 2)g * n
# r – prawdopodobieństwo posiadania tego samego genu przed dwa osobniki, które mogły go odziedziczyć po przodkach
# g – odległość pokoleniowa
# n – liczba najbliższych wspólnych przodków
Przez to, że twierdzenie to jest owinięte w ładne matematyczne opakowanie, broni się ono statystyką. Na ten przykład można podać takie dane jak większy odsetek kobiet, które zajmują się wnuczkami ze strony córki a nie syna – mają one pewność, że dzieci mają po części te same geny. Obca rodzinie żona syna, mogła go przecież zdradzić.
Rozpatrywać “czynienie dobra” ze strony neurobiologii zdecydowali się badacze z Oregonu. Ich eksperyment polegał na rozdaniu studentkom sumy w wysokości 100 dolarów. Następnie podzielono badane na dwie grupy – pierwszej powiedziano, że z ich pieniędzy zostanie odciągnięta pewna suma na dobroczynny bank żywności a drugiej, że uczestniczki badania mogą dobrowolnie przeznaczyć jakąś kwotę dla tej organizacji. Podczas podejmowania decyzji sprawdzano co się dzieje w ich głowach za pomocą obrazowania rezonansu magnetycznego.
Okazało się, że oddawanie pieniędzy na dobroczynne cele, powoduje aktywację jądra ogoniastego oraz półleżącego. Są to części układu mezolimbicznego, zwanego układem nagrody. Aktywuje się on też podczas np. zażywania narkotyków czy patrzenia na bliskie nam osoby. Dodatkowo zaobserwowano, że większa była jego aktywność podczas dobrowolnych dotacji. Zaobserwowano też, że te osoby, których układ nagrody działał aktywniej podczas odbierania pieniędzy, były mniej chętne do dzielenia się nimi – odczuwały mniej przyjemności z pozbywania się pieniędzy. Chciwość i hojność rozebrana na czynniki pierwsze :>
Z hipotezą altruistycznego układu nagrody przeprowadzono kolejne badanie w Duke University Medical Center, w Durham, w północnej Carolinie. Mózgi grający w grę komputerową, lub obserwujących jak komputer sam gra, były kolejny raz obserwowane techniką MRI. Rozgrywki toczyły się czasami o nagrody które dostawali wygrani a czasami o nagrody na cele dobroczynne. Scott Huettel, autor eksperymentu, spodziewał się wyników podobnych do tych z Oregonu. Mocno się jednak przeliczył.
Wraz ze wzrostem motywacji altruistycznej aktywowała się coraz bardziej tylna część kory skroniowej. Nie jest to układ mezolimbiczny, lecz system percepcji cudzych intencji i działań, wizualnych sygnałów które mogą mieć dla nas jakiś sens. Układ ten sprawdzał się u naszych przodków do wyłapywania zagrożenia czy pożywienia pośród mniej znaczących bodźców.
Nasunęło to myśl, że motywacja do zachowań altruistycznych powstaje, gdy spostrzegamy, że cele i intencje drugiej osoby są zbliżone do naszych. “Nie jest to empatia, lecz coś bardziej prymitywnego” – podsumowuje autor badania. Komentatorzy eksperymentu zgodni są co do tego, że zrodziło ono więcej pytań niż odpowiedzi. Wypadałoby sprawdzić, czy socjopaci lub autystycy mają w tym rejonie mózgu jakieś nieprawidłowości. Takich danych jednak na dzień dzisiejszy brak.
Głodni wiedzy?
Why Do Good? Brain Study Offers Clues
Why Giving Feels Good – Your Charitable Brain
Wiecie jak trudno znaleźć dobre obrazki do takiego tematu? :P
Na obrazek proponuję iskające się szympanse :D
Ale wersja psychologiczna wcale nie stanowi alternatywy dla socjobilogicznej. Mechanizmy mózgowe powstały właśnie w trakcie ewolucji i altruizm (jak i wszelkie inne zachowania) musi mieć jakąś reprezentację w procesach mózgowych. Jedno z drugim się łączy. Zresztą ten drugi eksperyment psychologiczny tez współgra z teorią samolubnego genu. Tacy już z nas zimni dranie… :)
Notka zaciekawiła mnie niezmiernie, a to z tego powodu, że nigdy nie zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób inni są w stanie myśleć o innych zamiast o sobie.
Nie wiem co myśleć o innych, ale wiem jak mój organizm to wszystko interpretuje. Będę balansował między subiektywizmem, a obiektywizmem więc proszę mi wybaczyć, za całkowicie subiektywne opinie jeżeli takie się pojawią w tym komentarzu.
Zatem:
Kiedy robię coś dla innej osoby, zawsze, ale to zawsze oczekuję czegoś w zamian. Niezależnie czy jest to mały chłopiec czy staruszka, zawsze wiem, że coś z tego powodu dostanę. Przy pomaganiu innym nie myślę o tym, lecz przed samą pomocą – tak. Wiem to nie do końca świadomie. Znaczy się, wiem, że tak będzie, ale nie wiem czemu.
Często wystarcza te miłe spojrzenie czy miłe słowo, które powoduje, że przez kilka chwil myślę o tym jaki to ja jestem miły i w ogóle (tak zwane dowartościowanie się). Potem wiem, że nie zrobiłem tego z pobudek subiektywnych, ale przez kilka chwil czuję się naprawdę dobrze. Wiem dokładnie, że to egoistyczne spojrzenie na całe zdarzenie, ale jednak zapewne sporo osób tak ma.
Nie wiem dokładnie jak inni z tym mają i nie wiem dlaczego innym pomagają bądź nie. Ja po prostu kieruje się intuicją i podświadomością… jeszcze może tym, że wiążę z tym dobre wspomnienia?
Tak czy siak, bezinteresowna pomoc z mojej strony nie zdarzyła się jeszcze nigdy :D
P.S. Mam nadzieję, że zrozumiecie ten słowotok. Często pisze niezrozumiale.
Hoko – oczywiście, że nie są to teorie ustawione do siebie alternatywnie. Sęk w tym, że mimo tego, że jak zwykle prawda leży pośrodku łącząc poprawne hipotezy w całość, naukowcy muszą prezentować swoje odkrycia tak jakby nie było innych stron medalu. Dlatego może się wydawać, że ich twierdzenia się nie uzupełniają.
Equa – piszesz całkowicie zrozumiale ;) I patrząc przez pryzmat tego jak postrzegasz altruizm, wszystko co robimy opiera się na egoizmie. Lecz mam wrażenie, że należało by zmienić pojmowanie obu tych słów. Wszak to, że zdecydujesz się jednak ustąpić miejsca w autobusie nie może być czynem egoistycznym. To decyzja, którą podjąłeś by pomóc innej osobie. Egoistycznie byłoby nie ustąpić. Altruizm w moim mniemaniu byłby więc staraniem się ułatwienia innym życia nie tyle nie bacząc na nagrodę, co mając świadomość, że nie będzie ona wielka (np. rekompensująca stanie w autobusie przez kolejne 5 przystanków :>).
Przypomniało mi się stwierdzenie E.O. Wilsona, które jak raz sie tu nada:
Gdy grupa jest zbyt duża…
…wówczas altruista rezygnujący z własnej reprodukcji może poświęcić czas na pożeranie innych członków grupy, co również wyjdzie jej na dobre. :D
Zazwyczaj tak jest, że oczekujemy czegoś w zamian, świadomie czy podświadomie… Czy to będzie uśmiech osoby dla której pomogliśmy (przecież dzięki niemu czujemy się lepiej), czy budowanie sobie lepszego zdania u innych. Zawsze musimy coś zyskać na pomocy innym. Bezinteresowność w tym przypadku (według mnie) nie istnieje, a jeśli już, to tylko na poziomie świadomości i wmawiania tego samemu sobie.