Oczy są jednym z moich największych fetyszy. Współzawodniczą z takimi przedmiotami jak maszyna do pisania czy zegarek kieszonkowy, ale z powodu ich ogólnej dostępności i różnorodności piękna, tęczówki trwają już od dłuższego czasu na najwyższym podium. Niewielu z nas jednak zastanawia się nad samym procesem postrzegania i o tym jak wygląd oczu wpływa na nasze codzienne życie. Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. Co naprawdę mogą nam one powiedzieć o człowieku?
Irydologia to dział medycyny, który zajmuje się diagnozowaniem chorób na podstawie wyglądu tęczówki. Bogaty w doświadczenie lekarz potrafi rozpoznać zmiany w wyglądzie i kształcie poszczególnych sfer tej części oka i na tej podstawie ocenić stan pacjenta. Również Egipcjanie czy plemiona Indii i Chin stosowały podobne praktyki. Wszelkie zmiany organizmu, od raka po złamanie ręki, odkładają się widocznymi śladami na tęczówce. Posiadając dokładną jej mapę możemy obserwować w jakich narządach zaszły zmiany chorobowe, ponieważ każda część ciała, dzięki włóknom układu wegetatywnego, jest połączona z odpowiednim sektorem tęczówki. Irydolog może ocenić podatność pacjenta na choroby genetyczne czy też na przykład określić jakie problemy rozwojowe będzie miało dziecko. Wszelkie problemy organizmu pojawiają się jako plamki, zagłębienia, okręgi… Im większa więc jednolitość tęczówki tym człowiek lepszy genetycznie — mniej podatny na choroby i trudności rozwojowe. Ja tam i tak wolę “ciekawe oczy” od takich “zimnych” ;) Diagnoza irydologów nie jest traktowana poważnie przez racjonalną medycynę. Wszelkie przypuszczenia chorób trzeba zbadać już normalnymi metodami.
A co z kolorem oczu? Czy ma to jakiś wpływ na nasze ciało? Według irydologii osoby, które posiadają jasne oczy mogą mieć problemy z układem krążenia, błonami śluzowymi układu oddechowego, alergiami, tarczycą, niedomaganiem nerek i reumatyzmem. Ciemne oczy świadczą o podatności na choroby nerek i układu trawiennego.
Ciekawe też badania dotyczące wyglądu oczu przeprowadzono z dziedziny psychologii. Dwóm grupom badanych przedstawiono serię fotografii ludzkich twarzy. Pierwsza grupa dostała niezmienione zdjęcia natomiast na fotografiach oglądanych przez grupę drugą komputerowo powiększono źrenice sfotografowanych osób. Druga grupa oceniła osoby ze zdjęć jako bardziej sympatyczne. Właściwość tą jednak już wykorzystywały kobiety XVI w. Francji stosując substancję rozszerzającą źrenicę by przekonać do siebie wybranka. Zależności te wpływają też na całą kulturę danego społeczeństwa. Populacje o jasnych oczach nie mają problemu z zobaczeniem wielkości źrenicy na odległość, więc kultura tych nacji oparta jest raczej na trzymaniu się na dystans. Odwrotna sytuacja obserwowana jest w populacjach o ciemnym zabarwieniu tęczówki — tam podświadoma ocena osoby na podstawie wielkości źrenicy może być dokonana tylko z bliska. I na bliskości budowane są tam wszelakie kontakty.
A jakie mogą być zaburzenia wzroku? Wszelakie krótkowzroczności czy daltonizmy są moim zdaniem nudne :> O wiele ciekawsze jest to jak uszkodzenia mózgu wpływają na nasze postrzeganie świata. Płat wzrokowy znajdujący się w części potylicznej jest niesamowicie skomplikowanym urządzeniem analizującym każdy element tego co widzimy. Kolory, ruch, znajome przedmioty, twarze, tekst, mowa ciała… Każdy taki element jest interpretowany osobno. A co jak któryś zawiedzie? Może parę przykładów: Doktor P. uczy muzyki. Nie ma problemu z czytaniem nut. Nie rozpoznaje jednak twarzy. Czasami je jednak spostrzega wprawiając widzów w zakłopotanie zagadując do parkometrów czy witając się z mosiężnymi gałkami na meblach. Pan M. natomiast nie rozpoznaje swojego odbicia. Gdy się goli musi wykrzywiać twarz by się upewnić, że to jego własna. Ś»yjąca w USA Gisela Leibold nie dostrzega ruchu. Lecący strumień jest dla niej podobny do wyginającej się plastikowej rurki. Kłopotliwe przy nalewaniu kawy :>
Jeśli chodzi o osiągi naszego zmysłu wzroku to z resztą zwierząt przegrywamy na panewce. Nigdy nie będziemy mieli tak dobrego wzroku jak sokół, który z odległości 30 metrów mógłby czytać gazetę. Nie będziemy też tak dobrze rozróżniać kolorów jak żółw czy pierwsza lepsza złota rybka. Nasz obraz świata jest jednak najlepszą kompilacją wzrokowych zdolności poznawczych. No i do tego jak ładnie wygląda narzędzie do tego świata postrzegania ;)
aaaaa:D to już wiem czemu mnie ludzie nie lubią
Eeee, tam! Głupie cwele to nie lubią :D
Oczy są zwierciadłem duszy – rzekł kiedyś ktoś….
Poza tym dla mnie niebieskie oczy są bardzo zimne. Surowe, nieczułe. Najlepiej odzwierciedla to początkowy szkic twarzy z takimi oczami :>
Oo, ciekawe. Nawet poszukałam czegoś więcej na ten temat w necie. Ja osobiście mam baaardzo urozmaicone oczy. Wszystkie kolory w nich się da znaleźć od ciemnej zieleni i brązowych wstawek po niebiesko szare zagłębienia. Chorowita jestem? Na razie nie zauważyłam. Zobaczymy co będzie dalej xD.
Bardzo fajny temat.
brawo, fajna notka. Może powinieneś pomyślec o napisaniu jakiegoś felietonu do gazety?
mam ciemnoszare obramowanie, w środku szaro-niebiesko-zieloną kupę, źrenice otoczoną brązowym. Coś ma to wspólnego z moimi chorymi stawami?:>
Mhm :> zwłaszcza ta środkowa kupa :P Zapewne w Twoich oczach można wyczytać chore stawy ;) Wolałem się w mapę narządów tęczówkowych nie wgłębiać bo jeszcze bardziej bym się ludziom gapił po gałach :> a ludzie tego nie lubią :>
Yoyo mi rozwala stronę… jak się przeniosę na inny serwer to pojawi się notka o śnie :>
Cytat umieszczony w temacie mnie prześladuje :)
Jest ładny i jest dosłownie wszędzie xP
A oczy?
Ciekawy temat.
Bardzo ciekawy x)
Ale oceniając czyjeś oczy, bardzo łatwo można się rozczarować :)
Powodzenia w obserwacjach ;>
Same oczy nie mówią za wiele – liczy się spojrzenie, przekaz jaki w sobie kryje. A tak swoją drogą to nie widziałam oczu “brzydkich”, każde są dla mnie na swój sposób interesujące :)
Ale po spojrzeniu nie poznasz, że ktoś ma chore nerki, jest znerwicowany, a na starość będzie miał kłopoty z krzyżem i pęcherzem :>
Ja wiem, ze to było dawno, ale właśnie mi się na oczy rzuciło:) Cała moja rodzina była u irydologa jakiś rok temu. Wizytę tam zarezerwowano nam po tym, jak przyjaciółka mamy poszła na takie badania, i choroby, które u niej wykryła pani doktor potwierdziły się. Pod wpływem tej przyjaciółki poszła najpierw mama, żeby zobaczyć na czym to polega… Jej choroby też się potwierdziły i zabrała mnie i moich braci na badania. Dolegliwości braci potwierdziły się, a ja mimo wszystko nie poszłam do innych lekarzy, żeby zweryfikować opinie pani irydolog. Dlaczego? Bo jako jedyna z rodziny mam powiedziane, że jeśli nie wprowadzę do swojego życia pewnych zmian, dostanę wylewu przed 20 rokiem życia… Wolę nie ryzykować, że się to potwierdzi u “prawdziwego lekarza”… Wiem jedno, opinie irydologów się sprawdzają…
jak przyjszłem do domu z szerszymi źrenicami to wcale moja mama na szczęśliwą nie wyglądała… Ja tam nie wiem… a tak ładnie się uśmiechałem!
belladonna czyli wilcza jagoda była używana do rozszerzania źrenic ;)
A no właśnie ;) dzięki za uzupełnienie wpisu :)
http://en.wikipedia.org/wiki/Iridology#Scientific_research_into_iridology
Gratuluję propagowania pseudonauki.
Przy konstruowaniu tego artykułu (w 2006 roku) nie wpadłem na dane z wiki. Sceptycyzmu sobie nie odpuściłem zamieszczając słowa “Diagnoza irydologów nie jest traktowana poważnie przez racjonalną medycynę. Wszelkie przypuszczenia chorób trzeba zbadać już normalnymi metodami.”. Jednakowoż dzięki za link do kontrolnych badań.
[Edit]
Ale z drugiej strony mylnie nazywam irydologię działem medycyny. Jak dogrzebię się do cytowanych w tym wpisie wikipediowym badań to sprostuję artykuł tak by stała się jasność.